Branża pozycjonerska, wciąż dość naiwnie wierząca we wszelkie deklaracje googlowych przedstawicieli, od dłuższego już czasu przygotowuje się na update Pingwina. Według wcześniejszych zapowiedzi aktualizacja miała nastąpić jeszcze w tym roku, lecz ostatnie informacje serwowane nam przez rzecznika najpopularniejszej wyszukiwarki na świecie (potwierdzone zresztą przez Johna Muellera) wydają się te plany przekreślać. Pingwin zatem – przynajmniej oficjalnie – odłożony został na początek przyszłego roku, co nie znaczy bynajmniej, że okres przedświąteczny w SERPach należy do zupełnie spokojnych. W ostatnich tygodniach dało się bowiem zauważyć trochę większe niż zwykle wahania pozycji.
W zapowiedzi Google’a wielu wciąż wierzy, ale update’ów – jak mam wrażenie – branża boi się coraz mniej. Z tego też między innymi względu ostatnia prawdopodobna aktualizacja algorytmu zarówno na blogach, jak i forach SEO przeszła trochę bez echa. Tymczasem, w drugiej połowie listopada mieliśmy przypuszczalnie do czynienia z wprowadzeniem jakiejś większej zmiany i potwierdzają to również nasze wewnętrzne obserwacje. Na Zachodzie mówi się o konkretnej dacie – 19 listopada; my wahania zauważyliśmy około dwóch dni później, co zresztą nie jest niczym niespotykanym – googlowe zmiany zwykle docierają do kraju nad Wisłą z kilkudniowym opóźnieniem. Czy rzeczywiście doszło do jakiegoś większego update’u?
Google oficjalnie do niczego się nie przyznaje, twierdząc jedynie, że w ciągu roku wprowadza setki mniejszych zmian i 19 listopada nie zdarzyło się nic godnego uwagi. Branża natomiast wydaje się co do tych zapowiedzi sceptyczna, nazywając roboczo aktualizację „Phantom 3”, uznając ją tym samym za 3. odsłonę większych zmian, które wprowadzone zostały bez zapowiedzi i (przynajmniej początkowo) nie były potwierdzone przez przedstawicieli największej wyszukiwarki na świecie (stąd nazwa). Dla przypomnienia – Phantom 1 miał miejsce jeszcze w 2013 roku (zmiana do dziś niepotwierdzona), a Phantom 2 (maj 2015) okazał się 2 tygodnie po jego wprowadzeniu być czymś, co oficjalnie nazwane zostało Quality Update. Czy mamy do czynienia z kolejną odsłoną tej aktualizacji?
Przypomnijmy, że Quality Update dotknął przede wszystkim serwisy przeładowane dużą ilością wyskakujących reklam lub filmów wideo, posiadające utrudnioną nawigację, a także tzw. strony poradnikowe. Czy to możliwe, że mamy do czynienia z jeszcze większym zaostrzeniem tej polityki? Mimo dużej ilości fraz, które monitorujemy, trudno jednoznacznie wyciągnąć taki wniosek. Wydaje się jednak pewne, że w drugiej połowie listopada doszło do zmiany, która nie była wyłącznie jedną z setek innych, a jednak w zauważalny sposób wpłynęła na widoczność większej niż przy codziennych wahaniach ilości serwisów.