Wrześniowa aktualizacja Pingwina namieszała w wynikach wyszukiwania. Google poinformowało, że algorytm działa w czasie rzeczywistym, a każda podstrona będzie osobno analizowana pod względem spamu. Wielu specjalistów SEO uważa, że Pingwin nie będzie już karał całej domeny za niskiej jakości linki. Czy pozycjonerzy mają rację?
Gary Illyes wziął udział w dyskusji na temat Pingwina 4.0 na portalu Facebook pod postem, który na swojej tablicy opublikował Barry Schwartz. Przedstawiciel Google napisał, że update algorytmu dewaluuje strony zawierające spam zamiast ich całkowitego usunięcia z wyników wyszukiwania. Illyes podkreślił, że rekomendacje dotyczące pliku disavow nie zmieniły się. Jeśli więc na stronie był problem z linkami niskiej jakości, przygotowanie takiego pliku może pomóc powrócić na pozycje po update’cie Pingwina.
Pozycjonerzy zastanawiają się, czy jest jednak sens przygotowywać plik disavow, skoro Pingwin jedynie obniża wartość strony ze spamem, nie usuwając ich z rankingu. Illyes wypowiedział się także na ten temat stwierdzając, że disavow jest mniej potrzebny w przypadku radzenia sobie ze skutkami działania algorytmu pingwin 4.0, ale może pomóc przywrócić stabilną pozycję strony w SERP. Plik przydaje się także w przypadku nałożenia kary ręcznej za nienaturalne linki przychodzące.
Podsumowując wypowiedź Illyesa, można przypuszczać, że Pingwin nie nakłada kar na witrynę za spam, tylko ignoruje nienaturalne linki prowadzące do witryny, korygując w ten sposób ranking.