Był piątek. Wybiła 16:30, kiedy w holu dało się zauważyć dziwne poruszenie. Stukot kół walizek mieszał się ze szczerym śmiechem, a na całym 4 piętrze dało się wyczuć atmosferę dobrego humoru.
„Czyżby wyprowadzali się z firmy?” – pomyślał miły pan z portierni, widząc podróżne torby i walizki prowadzone przez pracowników Artefaktu. Długo nie musiał jednak czekać na wyjaśnienie tego całego zamieszania. Podjechał autokar i wydało się – Artefakt jak co roku wybiera się na wyjazd integracyjny!
O 17 wszyscy siedzieliśmy już wygodnie w autobusie, który miał zawieźć nas do miejscowości Dąb, znajdującej się nieopodal Sławy. Już w czasie drogi dopisywały nam humory. Odkryliśmy nawet talenty naszych kolegów. Mateusz, który zabawiał nas opowieściami o mijanych miastach, okazał się być wspaniałym przewodnikiem, dzięki czemu podróż zleciała nam bardzo szybko.
Po przyjeździe czekała na nas kolacja. Gdy zapadł już zmrok spontanicznie zorganizowaliśmy sobie ognisko, które paliło się do późna. Następnego dnia po śniadaniu czekali na nas panowie, którzy wdrożyli nas w tajniki paintballa. Dostaliśmy specjalne mundury i markery, czyli „broń” dzięki której można strzelać kulkami z farbą.
Podzieleni na dwie grupy omawialiśmy strategie pokonania „przeciwnika”. Choć żar lał się z nieba, to nikt z nas nie narzekał na upał. Z pełnymi magazynkami ruszyliśmy do pobliskiego lasu. Kulki latały nam nad głowami. Niektórzy chowali się za drzewami, inni czołgali po leśnej ściółce, a jeszcze innym wydawało się ze znaleźli wspaniałą kryjówkę wśród gałęzi.
I chyba nikogo nie zdziwił też fakt, że w którymś z zaproponowanych scenariuszy jedna z drużyn musiała polować na naszego szefa, który choć dzielnie bronił się przed kulką, to w ostatniej sekundzie przed wykonaniem zadania został celem snajpera-Krystiana. Oczywiście w kolejnej rundzie przeciwna drużyna mogła pomścić prezesa strzelając Krystianowi prosto w „machę”. 🙂