Gary Illyes zapewnił, że niskiej jakości linki nie spowodują nałożenia filtra ręcznego na domenę. Algorytm będzie dewaluował odnośniki o wątpliwej jakości i m.in. na tej podstawie zostanie ustalona pozycja w SERP danego serwisu. Illyes dodaje także, że Pingwin analizuje źródło linków prowadzących do witryny – na tym powinni skupić się specjaliści SEO, wdrażając strategię link buildingu.
Nie ilość linków a ich jakość jest ważna
Marketing Land zorganizował podcast z udziałem Garego Illyesa. Podczas spotkania przedstawiciel Google został zapytany m.in. o Pingwina 4.0 i sposób jego działania. Illyes zwrócił uwagę, że jest to algorytm do likwidacji spamu w sieci. W związku z tym osoby zajmujące się pozycjonowaniem oraz właściciele domen w pierwszej kolejności powinni koncentrować się na źródle linków przychodzących do witryny i ich jakości, a nie np. na ilości odnośników, które prowadzą do domeny.
Pingwin analizuje linki prowadzące do strony, koncentrując się na źródle, z którego pochodzi odnośnik. Jeśli okaże się, że do naszej witryny prowadzą linki z domen uznanych przez Google jako spam, automatycznie odnośniki te zostaną zignorowane przez Pingwina i nasza pozycja w rankingu zostanie skorygowana.
Illyes podał przykłady domen, które zostaną uznane za niskiej jakości i automatycznie osadzone w nich linki będą ignorowane przez algorytm. Należą do nich strony niezawierające żadnej treści, na których znajdują się same linki. Do spamu mogą zostać zaliczone także fora internetowe, w których przeważają odnośniki i nie są prowadzone żadne merytoryczne dyskusje.
W takim przypadku należy zadbać o strony zapleczowe i serwisy dedykowane. Ich jakość zostanie oceniona przez Google. Jeśli uznane zostaną za spam, moc linków, które będą na tych serwisach zamieszczone, spadnie do zera, a linkowanie z takich domen nie przyniesie żadnych korzyści.